9 marca 2014

Pelson "3854 i 3 kroki" EP - recenzja


            Pelson- gość, który na scenie jest od zawsze. Kojarzony jest przede wszystkim z Molestą, zespołem Parias, a także beefem z Peją. Trochę dużo, jak na jednego gościa. W międzyczasie wydał jeszcze debiutancki album pt. "Sensi", który przyjął się zaskakująco dobrze i do dziś słuchacze wracają do tego krążka nie z samego sentymentu, a po prostu dlatego, że to dobrze wyprodukowany materiał. Na kolejne solo niestety słuchacze musieli "chwilę" poczekać, dopiero pod koniec 2012 roku na sklepowe półki nakładem Step Records trafiła druga solowa płyta Pelego. Trzy tysiące osiemset pięćdziesiąt cztery i 3 kroki to nawiązanie do ulubionej trasy spacerowej Pelsona po Warszawie. Przyjemna EP'ka, 8 numerów, klasyczne bity- nic na siłę. Udajmy się więc na spacer z członkiem Molesty i oceńmy, czy warto było wracać po tylu latach na scenę ze świeżym materiałem.


Płytę poprzedziły 3 teledyski: "Sen na jawie", "Intro", "Wierny sobie". Pelson twierdzi, że jest odpowiedzią na rap kryzys i ja się pod tym podpisuje obiema rękami. Nie musiał sięgać po hashtagi, czy inne zbędne przy okazji tego materiału zabiegi. Wystarczyło jedynie to, że od pierwszej do ostatniej sekundy jest na tej płycie sobą. Od autora wręcz bije autentyczność, poparta wielką charyzmą. Nie znajdziemy na tej płycie wielu wyszukanych metafor, czy innych środków stylistycznych. Płyta jest stosunkowo łatwa do odbioru. 

Goście też są dobrani w sposób odpowiedni. Eldo sprawdził się, jako recenzent filmów i razem z Pelsonem zabrali nas w podróż, której motywem przewodnim są filmy. Po raz kolejny Eldoka udowodnił, że jest jednym z najlepszych MC w tym kraju. Szkoda tylko, że tak rzadko można go usłyszeć na różnych projektach, choć w kuluarach krążą plotki, że w tym roku ma wypuścić coś od siebie. Hades też dał dobrą zwrotkę, co niestety nie zdarza mu się zbyt często ostatnimi czasy. Czystym przykładem może być szesnastka na nowej płycie O.S.T.R. Wersy o bigosie, czy pierdzeniu mówią same za siebie. Wielki talent, ale ostatnimi czasy chyba jednak trochę przygasł. Wróćmy jednak do numeru z ep'ki,bo tu akurat zaskoczył in plus. Przyjemny kawałek o wolności, ciekawy patent na sam numer, lekko elektroniczny bit. Newschoolowo, ale z pazurem. W mojej subiektywnej opinii to najlepszy numer na całej płycie.


 Gościnnie na tej płycie udzielili się jeszcze Grizzlee i Kubson, ale użyczyli oni jedynie wokali w refrenach.

PODSUMOWANIE
Pelson nie nakładał na siebie zbędnej presji, chciał zrobić EP'kę- to ją zrobił. Bez ciśnienia, bez słabych kawałków. 8 kawałków na równym, wysokim poziomie. Sama płyta to swoiste rozliczenie ze sceną za te wszystkie lata, a także rodzaj pamiętnika. Nie tak dawno Pele poinformował, że w tym roku również wypuści EP'kę. Znowu bez zbędnego hajpu, zrobi parę dobrych numerów, zaprosi dobrych gości i puści to w eter, ponieważ ma on szacunek do siebie, a przede wszystkim do słuchacza i nie chce karmić go wtórną płytą. Polecam ową metodę "paru" raperom na naszej scenie, ponieważ niektórzy obrali kurs jedynie na zarobek i popadli w monotematyczność . Robią po trzy płyty o tym samym i na tych samym, sprawdzonych patentach. Oby w tym roku Tomek też dał pretekst wielu ludziom, by wybrali się oni na spacery po ulubionych parkach.



Teksty, Technika, Flow: 7/10
Muzyka: 7/10
Goście: 6/10



1 komentarz:

  1. Trafiłeś w moje gusta!! Będę musiała zapisać Twojego bloga w ulubionych!
    Świetny! :)

    OdpowiedzUsuń