23 marca 2014

Quebonafide "Eklektyka" Mixtape- recenzja

Na Kubę trafiłem całkowicie przez przypadek. Zeszłej jesieni nie było po prostu czego słuchać, więc postanowiłem pogrzebać na różnych forach, czy jest coś warte sprawdzenia. Wielu użytkowników jednego z największych forum w Polsce o tematyce stricte rapowej polecało właśnie tę produkcję. Ściągnąłem, przesłuchałem no i mnie zamurowało. Z miejsca, po jednym odsłuchu.


Quebonafide w podziemiu znany jest już od dłuższego czasu. Wspólne projekty z Fusem, bitwy freestylowe. Skupmy się jednak jedynie na muzyce. Wspólna EP’ka ciechanowskich raperów „Flow witam” wydana w 2012 roku jest bardzo dobrym materiałem, a progres Kuby jest ogromny. Jeśli ktoś sprawdzi utwory z „Pierwszego cięcia”, a ostatnią produkcją zada sobie pytanie, czy aby na pewno Quebonafide na tych projektach to ten sam gość. Po projektach ze starszym kolegą i członkiem Dill Gangu, Kuba w zeszłe wakacje postanowił wypuścić coś pod czym sam będzie mógł się podpisać. Mixtape najlepiej opisuje jego nazwa. "Eklektyka" to materiał różnorodny w najlepszym tego słowa znaczeniu. We wszystkich numerach słychać zarówno inspiracje starszymi produkcjami, ale jest też nowocześnie. Całkiem przyjemny miszmasz, a co najważniejsze bije od tego materiału świeżością.

„Avengers” w mojej subiektywnej opinii to jeden z najlepszych singli 2013 roku. Każdy wers zakończony celnym hashtagiem, Jeśli tylko tekst byłby w języku angielskim na pewno biłby rekordy popularności w Stanach i na youtubie.

                                 

Nie jest to jedyny numer w tym koncepcie na płycie. Wspólnie z TomBem, gospodarz świetnie żongluje tytułami filmowych bestsellerów. Ciężki trapowy bit, który wręcz trzęsie membraną w głośnikach. A wszystko to w kawałku "Blockbuster".

Nie samymi bangerami jednak słuchacz żyje i Quebo zdaje sobie z tego świetnie sprawę. Utwóry „Codzienność”, „Hossa”, który w  prześmiewczy sposób przedstawia obraz typowego polskiego rapera. To typowe trueschoolowe kawałki. Na deser zostawię jednak numer „Polis” z follow-up’em do kultowej sceny z  filmu „Chłopaki nie Płaczą”, gdzie jeden z bohaterów głośno rozmyśla nad sensem życia. Następnie gospodarz zadaje sobie pytanie, czy chce robić trueschool (Big Pun), czy może jednak biec z biegiem czasu (Lil Wayne). W mojej opinii „Polis” to najlepszy tekstowo utwór na płycie.

Mówili "ucz się, pracuj", nauczyłem się, no i co robię?

                                         

„Lara Croft” to nic innego, niż patenty z numerów z Eripe, czy TomBem. Z tym wyjątkiem, że tym razem motywem przewodnim są gry komputerowe. Brawa także dla Kuby za świetny refren- VNM może spoglądać w jego kierunku z pewną dozą zazdrości.

Na sam koniec na tapetę wezmę numer „Eden Hazard” i tutaj zostawiam Was z pytanie: Bo w końcu Eden to Hazard, ale czy Hazard to Eden?

W kwestii bitów trzeba zwrócić uwagę, że na Eklektyce każdy znajdzie coś dla siebie. Są klasyczne bity z samplami, ale też bardziej nowoczesne brzmienia, wzorowane przede wszystkim na produkcjach zza Oceanu. Fuso, Eljot, Foux, Lanek i Efen dostarczyli ciekawe produkcje, z których Quebonafide wycisnął wszystko co najlepsze.  

PODSUMOWANIE
Eklektyka to płyta kompletna, a sam Quebonafide to w moim przekonaniu odkrycie zeszłego roku. Warsztat, unikalne flow, wielki talent- Kuba ma wszystko, by dzielić i rządzić sceną przez najbliższe lata. Nie boi się także eksperymentować z własną muzyką. Wytwórnie już ostrzą sobie na niego zęby, a on sam mówi, że ma jeszcze czas. Z niecierpliwością czekam na „Ezoterykę”. Gwiazda rodzi się na naszych oczach.


Teksty, technika, flow: 9/10
Muzyka: 8/10
Goście: 8/10














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz